
Twój smutek jest ok. Twój lęk i ból. Twój żal, apatia są w porządku. Twoja złość jest ok. Wstyd i poczucie winy też.
To, że odczuwasz te emocje nie świadczy o tym, że jesteś zepsuta/y, mało rozwinięta/y duchowo, że cofasz się na ścieżce, albo źle nią idziesz, że niewystarczająco się przebudziłaś/eś. To nie znaczy, że jesteś niskowibracyjna/y i godna/y potępienia, że jesteś powodem negatywności. To nie znaczy, że powinnaś/eś przekroczyć ego, rozpuścić je albo uśmiercić. To nie znaczy, że coś z Tobą nie tak, że zawodzisz, jesteś słaba/y. To nie powód, by ktokolwiek miał prawo Ci zarzucać, że nie potrafisz stanąć ponad tym, co czujesz, pałać 'miłością bezwarunkową' i być bardziej 'oświeconą/ym'.
Jesteś żywym człowiekiem. W Twoich żyłach płynie krew. Masz ciało, mięśnie i kości. Czujesz. Kochasz. Pozwalasz innym ludziom znaczyć. Masz oczekiwania. Masz potrzeby. Jesteś tu, na Ziemi. A to czasem boli.
Nie daj sobie wmówić, że czujesz ból, bo niewystarczajaco długo medytujesz czy zbyt mało albo nieumiejętnie stosujesz jakieś inne narzędzia czy techniki duchowe, nie przekroczyłaś/eś ego. Że inni to potrafią, robią to lepiej, a z Tobą coś musi być nie tak, skoro tak się starasz, a trudne emocje i tak przychodzą.
Może Twój ból jest daleko głębiej niż ego, może jest dużo bardziej pierwotny i nie ma szans, by siłą woli stanąć ponad nim. Może pomimo wielu narzędzi, które stosujesz, by 'się uzdrowić', pomimo wielu starań, potrzeba Ci bardziej współczucia i otulenia siebie zrozumieniem, niż kolejnych wyrzutów sumienia i presji.
To, że czujesz smutek i żal, to woła Twoje zranione, złamane serce. Złość to Twoje stracone oczekiwania, nadzieje, przekroczone granice. Ból to utracona część duszy, która woła o uwagę.
I to jest ok.
Stań mocno obiema nogami na Ziemi, spójrz w Niebo. Weź Góry i Morze za świadków. Zawołaj do Słońca, Księżyca. Zawołaj cztery Wiatry. Poproś matkę Ziemię o trzymanie. Opowiedz o tym, że żyjesz. Gwiazdy będą słuchać. To miłość trzyma Gwiazdy swoją mocą na ich miejscu. Ale Gwiazdy będą słyszeć Twoją opowieść i płakać, bo też mają łzy. Góra Ci odpowie. Drzewo Ci zaszumi i ukoi do odżywczego snu Twoje zapłakane, pęknięte serce.
Zaproś do stołu swój smutek, swój żal, wstyd, złość, pożądanie. Nakryj stół świątecznym obrusem, niech poczują się jak długo wyczekiwani goście. Przywitaj ich. Pozwól mówić. Niech powiedzą co ich sprowadza. Lub niech milczą. Niech płaczą. Pozwól im wyć. Krzyczeć. Śmiać się. Kochać. Żyć.
Niech te zagubione kawałki duszy poczują się chciane, widziane, wysłuchane. Przez Ciebie. Kochane przez Ciebie. Niech życie będzie przeżyte. Nie stłumione, nie schowane w cień te jego fragmenty, których nikt nie chce zobaczyć. Miej odwagę je przyjąć.
Gwiazdy słuchają. Ziemia Cię koi. Drzewo szumi. Wiatr otula. Słońce ogrzewa i rozjaśnia. Gwiazdy płaczą kosmicznym pyłem.
Comments