top of page

Jak wybaczyć?

Wybaczenie jest trudną sztuką, szczególnie gdy wiąże się z poczuciem krzywdy. Gdy ktoś zrobił lub powiedział coś, co Cię zabolało, wydaje się oczywistym gniew, smutek, żal, uraza. Czekasz na zadośćuczynienie, które, jak sądzisz, spowoduje, że Twoje cierpienie się skończy lub choćby zmniejszy. Masz ochotę na cały świat głośno krzyczeć o swojej krzywdzie, cierpieniu. To naturalne.

RELACJE, WIĘŹ, KRZYWDA

Człowiek jest istotą społeczną i potrzebuje relacji, by czuć się spełnionym. Jeśli mamy wystarczająco odwagi, by zbliżyć się do kogoś, pojawiają się oczekiwania względem innych, zainwestowany czas, emocje, uczucia, pojawia się więź. Nie da rady nauczyć się czegoś, przejść jakąś lekcję życiową, bez bólu. Z drugiej strony, aby ktoś zadał nam ból, musi się pojawić interakcja, musi być zawiązana relacja, jakaś forma więzi z tą osobą, bo jak miałby nas krzywdzić ktoś dla nas obojętny (też może ale to inny temat). Nic więc dziwnego, że bólu i krzywdy zaznajemy właśnie w relacjach.


Gdy więc dzieje się coś w interakcji między ludźmi, co powoduje ból, ranę, poczucie krzywdy, jasnym jest, że czujesz upokorzenie, zdradę, odrzucenie, niesprawiedliwość i pojawia się napięcie, dążące do uporządkowania naruszonej więzi.


Aby więź była trwała, powinna być oparta na zasadzie wzajemności (może z wyjątkiem więzi rodzica z dzieckiem). Poczucie krzywdy i uraza to naruszenie tej wzajemności - jedna strona czuje się skrzywdzona, więc może oczekiwać wyrównania rachunków, w przeciwnym wypadku pojawia się napięcie skutkujące bólem emocjonalnym.


W idealnym świecie osoba, która skrzywdziła, wyraża skruchę, zadość czyni krzywdzie i zachodzi wyrównanie. Przebaczenie to wyrównanie, zamknięcie, puszczenie problemu i powrót do harmonii. Nota bene, nie oznacza to powrót do takiego status quo, jak przed zdarzeniem. To, jak dalej potoczą się losy więzi, nie musi mieć wiele wspólnego z wyrównaniem, bo pierwotna więź może równie dobrze się rozpaść z obu stron. Czasem jednak relacje pomiędzy stronami ustają, a nadal pozostaje napięcie wynikające z braku wyrównania.


JAK PUSCIĆ URAZĘ?

Co zrobić, gdy ktoś cię krzywdzi, ale ani nie zamierza tego przyznać, ani przeprosić, ani zadośćuczynić? Co, jeśli Ty chcesz rozwiązania sytuacji, a druga strona nie? A może nawet ktoś Cię nadal atakuje, przez co Twoje subiektywne poczucie krzywdy jeszcze rośnie?

Czy wyrównanie jest wtedy możliwe? Jak to zrobić? Jak wybaczyć?


Nie znam odpowiedzi na te pytania. Każda sytuacja jest inna. To jest trudne. To proces. wymaga czasu. Wymaga poczucia bólu, uprawomocnienia go, bycia wysłuchanym, wymaga somatyzacji bólu i puszczenia go.


Być może te pytania dotykające kilku obszarów będą pomocne w Twoim procesie:


1. wyrównanie

Przede wszystkim zacznij od uświadomienia sobie sytuacji. To, że czujesz urazę, niekoniecznie oznacza, że druga strona podłączona jest energetycznie do Twojego stanu. Być może jest tak, że tę nić urazy trzymasz tylko Ty, że tam, po drugiej stronie nikogo nie ma. Może już dawno sobie poszedł, może ktoś nie ma zasobów, chęci, odwagi, by za tę nić chwycić i zrobić z nią porządek, może to tylko Ty się z nią siłujesz, samotnie i bezskutecznie.

To nie musi być prawda, że skoro Ty trzymasz urazę, to trzeba dwóch stron, by to połączenie rozwiązać.


2. uprawomocnienie

Do czego potrzebne jest Ci zadośćuczynienie? Czy potrzeba Ci potwierdzenia drugiej strony, że Twoje cierpienie miało miejsce, jest wartościowe, miało sens? Czy bez tego jest niewystarczająco uprawomocnione? Kto o tym uprawomocnieniu decyduje? Dlaczego akurat ta osoba, która Cię skrzywdziła ma znaczące prawo głosu?


3. uzależnienie

Czy oczekując na zadośćuczynienie nie pozostajesz nadal we władzy osoby, która Cię skrzywdziła? Dlaczego to ona/on miałby decydować tym, kiedy poczujesz ulgę i odpuścisz cierpienie? Dlaczego sama/sam nie możesz o tym zdecydować, uwalniając się z potrzasku, w jakim zamknęła Cię uraza?


Wolność polega na tym, że sami mamy wybór zdecydować, co zrobić z daną sytuacją. Jeśli zdecydujemy się oddać nasza wolność drugiej stronie, by to on/ona decydował/a czy już możemy puścić urazę, czy jeszcze nie - to czy to nadal będzie wolność, czy raczej silne uzależnienie? Czy chcesz oddawać decyzję o swoim losie komuś, kto cię skrzywdził? Kim ta osoba jest, że decydujesz jej dać tak wielką władzę, władzę nad sobą?


5. osądzanie

To naturalne, że doznając krzywdy, oczekujesz rewanżu. Każdy ma swoją karmę i ona nieuchronnie każdego spotka. Ale dlaczego Ty masz o tym decydować, jak i kiedy? Kim jesteś by osądzać, wydawać wyroki i karać? Kim jesteś, by mówić Wszechświatowi, jak sprawca krzywdy ma odczuć odpowiedzialność za swoje czyny?


6. kontrolowanie

Poza tym, czy masz pewność, że zadośćuczynienie naprawdę przyniesie Ci ulgę? A co, jeśli tak się nie stanie? Jeśli nie masz pełnej kontroli nad tym, co się zdarza w Twoim życiu, to jakim sposobem oczekujesz kontrolowania reakcji innych?


7. stawianie na swoim

Jeśli tylko sam fakt zadośćuczynienia miałoby decydować o Twoim samopoczuciu, to ile jest w tym chęci postawienia na swoim, udowodnienia swojej racji, dokonania osądu? Nawet jeśli faktycznie masz rację, to czy koniecznie musisz ją sobie i innym udowadniać? Czy bez tego dowodu w postaci zadośćuczynienia, Twoja racja będzie mniej ważna? Czyli kto ma decydować o tym, że masz rację? Ta druga strona? Czy naprawdę tak bardzo ją cenisz, jej zdanie i jej osąd, jeśli tak bardzo uzależniasz swoje życie od tego, że ktoś, kto Cię skrzywdził (i może nie ma zasobów, by to zobaczyć) nie chce przyznać Ci racji? Dlaczego stawiasz tego kogoś powyżej siebie i tak bardzo się od niego/niej uzależniasz?


8. zaufanie

Czy wywierasz na siebie presję, żeby wybaczyć, licząc, ze wtedy skończy się Twoje cierpienie? Czy to jednak nie jest jakaś forma gwałtu na sobie? A może bardziej niż przebaczenia, potrzeba Ci kontaktu ze swoim zranieniem i Twoja własna opieka dla twojego bólu. Nie opieka z tej drugiej strony, ale Twoja. Może to wszystko jest Twoją lekcją miłości do siebie, łagodności dla siebie, pozwolenia sobie do odczuwania ciężkich emocji, poznania swojego cienia. Może Twoja wizja Ciebie, jako łagodnej dobrotliwej osoby jest tylko iluzją, bo brakuje w niej Twojego kontaktu ze wściekłością, gniewem. Może wierzysz, że czucie złosci jest równoznaczne z byciem złą/złym? Dopóki nie poczujesz całej złości i całego smutku, się nie nauczysz całego JA, to nie będziesz potrafić stawiać granic.

Zaufaj procesowi. Puść.


SZERSZA PERSPEKTYWA

Jeśli spojrzeć na nasze życie, tu na Ziemi z szerszej perspektywy, jeśli założymy, że dusze umawiają się na doświadczenia, a miłość jest źródłowym polem, to kochać jest łatwo. Łatwo byłoby umówić się na wspólną łatwą drogę z innymi duszami. Łatwo jest być zanurzonym w polu miłości. Ale czy o to chodzi w życiu tu, by było łatwo? Ziemia to szkoła dusz, gdzie przyrastamy w tkankę doświadczeniową, by ją transformować w światło. To jest cel i sens tego całego cierpienia.

Potrzeba wielkiej odwagi i naprawdę bezwarunkowej miłości, by jakaś dusza zgodziła się na zostanie Twoim nauczycielem. Nauczyciel zada ból, musi się z tym liczyć. Dusza wybierając bycie nauczycielem, czuje smutek, bo wolałaby kochać, a tu trzeba dać Ci jakieś bolesne lekcje. Jak bardzo dusze muszą się kochać, by zgadzać się na przyjęcie swej roli Twojego krzywdziciela. Przecież to ma karmiczne konsekwencje, które ktoś dla Ciebie bierze na siebie. A jednak się na to decyduje, dla Ciebie. Gdy przechodzicie zasłonę niepamięci, on/ona zapomina, że umówił/a się na krzywdę dla Ciebie, a Ty, że tę krzywdę zamówiłaś/eś. Nie zmarnuj swego cierpienia na urazę, bo jej jedynym sensem była Twoja nauka miłości. Nie pozwól, by ten wyraz miłości innej duszy do Twojej poszedł na marne.


Tyle z innej perspektywy. Tu, na ziemi wygląda to inaczej i krzywda boli. To spojrzenie z punktu widzenia szerszego planu może pomóc odpuścić urazę. Ale absolutnie to nie jest usprawiedliwienie czynienia krzywdy nikomu ani nie powinno być wytłumaczeniem dla osób, które po ziemsku krzywdzą.


25 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page